Fiskalizm resortowy, którego koszty zapłacimy wszyscy. Stanowisko WEI wobec podatku od usług cyfrowych

11 godzin temu

Ministerstwo Cyfryzacji prowadzi prace nad wprowadzeniem w Polsce podatku cyfrowego od przychodów międzynarodowych korporacji technologicznych. Środki z tzw. podatku cyfrowego miałyby zasilić ministerialny fundusz i służyć dotowaniu przez państwo rozwoju sektora cyfrowo-technologicznego oraz mediów. Warsaw Enterprise Institute zwraca uwagę, iż forsowany przez Ministerstwo Cyfryzacji projekt jest podręcznikowym przykładem „fiskalizmu resortowego”. Kolejny podatek sektorowy jedynie skomplikuje i tak przeregulowany system podatkowy w Polsce. Przy okazji narazi Polskę na otwarty konflikt z Waszyngtonem. Największą słabością projektu będą wyższe ceny za usługi popularnych platform jak Netflix, Uber czy Allegro, a w konsekwencji realne osłabienie siły nabywczej polskich MŚP i Polaków.

Zgodnie z założeniami Ministerstwa Cyfryzacji nowa danina, określana jako podatek wyrównawczy, miałaby objąć firmy, których roczne globalne przychody przekraczają 750 milionów euro. Proponowana stawka podatku wyniesie od 3 proc. do 6 proc. przychodów uzyskanych w Polsce z konkretnych usług cyfrowych, takich jak reklama internetowa czy pośrednictwo w handlu online. Autorzy podatku forsują nieprawdziwą tezę, iż w ten sposób największe firmy technologiczne „zaczną wreszcie płacić podatki adekwatne do skali swojej działalności, a nie symboliczne kwoty”, zapominając o tym, iż firmy te obecne na polskim rynku nie tylko zgodnie z prawem płacą podatki, ale również tworzą wartościowe miejsca pracy i partycypują w rozwoju polskiej gospodarki cyfrowej. Co dziwniejsze, Ministerstwo twierdzi, iż podatek nie przełoży się na wzrost cen dla konsumentów. Środki pozyskane z podatku mają zostać przeznaczone na rozwój cyfryzacji i usług publicznych w sieci, a także na wsparcie polskich mediów i lokalnych twórców. Polska rozważa to rozwiązanie samodzielnie, niezależnie od toczących się rozmów na poziomie Unii Europejskiej i OECD. Warto przy tym zaznaczyć, iż inne kraje takie jak Kanada lub Niemcy odstąpiły od podatku bądź wstrzymują prace nad jego wprowadzeniem w imię konstruktywnej współpracy z amerykańską administracją.

Projekt podatku od usług cyfrowych to najnowszy i najbardziej jaskrawy przykład psucia systemu podatkowego, gdzie daniny nakładane są przez poszczególnych ministrów bez całościowej oceny skutków makroekonomicznych. WEI uważa to za działanie z gruntu nieodpowiedzialne. To Ministerstwo Finansów dysponuje aparatem pozwalającym ocenić wpływ nowego podatku na inflację, inwestycje, ogólną kondycję gospodarki i atrakcyjność inwestycyjną Polski, a jego marginalizacja w tym procesie stanowi zagrożenie dla racjonalności komplementarności polityki fiskalnej państwa.

Polski system podatkowy już teraz jest jednym z najbardziej skomplikowanych wśród państw OECD, co potwierdza 31. miejsce Polski na 38 państw w rankingu International Tax Competitiveness Index 2024. Doświadczenia z podatkiem bankowym i cukrowym pokazują, jak bardzo chybione są rządowe prognozy, tworzone wyłącznie dla zasypania dziur w budżecie, bez uwzględnienia zachowań rynku i opinii ekspertów.

W 2023 roku Ministerstwo Finansów zaplanowało wpływy z podatku bankowego na poziomie 6,45 mld zł. Rzeczywiste wykonanie wyniosło jednak 5,95 mld zł, co oznaczało niedobór sięgający 500 mln zł. W przypadku podatku cukrowego rządowe prognozy zakładały, iż opłata przyniesie do budżetu około 3 mld zł w 2021 roku. Rzeczywiste wpływy wyniosły zaledwie 1,55 mld zł, co oznaczało niedoszacowanie na poziomie blisko 50 proc. Po doświadczeniach z pierwszego roku, prognozy zostały znacznie zrewidowane w dół do poziomu 2 mld zł. Mimo to, plan ponownie nie został zrealizowany, a wpływy wyniosły zaledwie 1,67 mld zł. W 2023 roku wykonanie było bliższe prognozie, ale wciąż niższe, osiągając poziom 1,6 mld zł.

Wbrew zapewnieniom Ministra Cyfryzacji, podatek cyfrowy nie obciąży wyłącznie zagranicznych firm technologicznych. Jest on w istocie podatkiem akcyzowym, który zwiększa koszty usług cyfrowych, takich jak reklama w internecie. Doświadczenia innych państw dowodzą, iż jego ciężar jest niemal w całości przerzucany na przedsiębiorców i konsumentów w formie wyższych cen lub dodatkowych opłat. Analiza Deloitte dotycząca Francji wykazała, iż 55 proc. kosztów 3-procentowego podatku ponieśli konsumenci, 40 proc. przedsiębiorcy, a tylko 5 proc. – obciążone podatkiem korporacje. W związku z podatkiem cyfrowym, w Austrii, Francji, Wielkiej Brytanii czy we Włoszech naliczane są dodatkowe opłaty od reklam w wysokości od 2 proc. do 7 proc. wartości usługi. Nie ma żadnych podstaw, by sądzić, iż w Polsce mechanizm ten zadziała inaczej.

Równie chybione jest twierdzenie, iż podatek „wyrówna szanse” dla polskich przedsiębiorców. Przeciwnie, podatek uderzy wprost w sektor małych i średnich przedsiębiorstw, który stanowi fundament polskiej gospodarki. Dla tysięcy polskich firm reklama na najpopularniejszych platformach, usługi chmurowe czy obecność na platformach e-commerce są kluczowym narzędziem do prowadzenia działalności, docierania do klientów i konkurowania na rynku, zarówno polskim, jak i europejskim czy światowym. Wzrost kosztów tych usług, będący bezpośrednim następstwem wprowadzenia podatku, przełoży się na spadek rentowności i ograniczenie możliwości rozwojowych polskich MŚP.

Proponowany podatek jest wadliwy u samych podstaw. Naliczanie go od przychodów, a nie od zysków, generuje nadmierne obciążenia dla firm i jest powszechnie uznawane za złą politykę podatkową. W praktyce, opodatkowanie przychodu zamiast zysku oznacza, iż firma musi płacić podatek od całkowitej sumy pieniędzy, jaką wypracowała, ignorując koszty, które poniosła, aby te pieniądze zarobić, a co ważniejsze, zniechęcając je do dalszych inwestycji, które również zostaną dodatkowo opodatkowane. Dlatego standardowe systemy opodatkowania przedsiębiorstw, jak podatek CIT, opierają się na opodatkowaniu zysku, który faktycznie pozostaje firmie po odjęciu wydatków. Założenia przyjęte przez Ministerstwo mogą prowadzić do absurdu, w którym przedsiębiorstwo z ogromnym przychodem, ale minimalnym zyskiem (lub choćby stratą), zostaje obciążona podatkiem, który jest nieproporcjonalnie wysoki w stosunku do jego realnej kondycji finansowej.

Szczególny niepokój budzi deklarowany cel przeznaczenia środków z podatku cyfrowego na dotowanie mediów. Sformułowanie to jest nieprecyzyjne i rodzi fundamentalne pytania o kryteria przyznawania tych funduszy. Uznaniowość w dystrybucji publicznych pieniędzy może stać się potężnym narzędziem do nagradzania redakcji przychylnych władzy i finansowego karania tych krytycznych. W ten sposób, pod pozorem wspierania krajowego rynku medialnego, tworzony jest mechanizm mogący służyć jako narzędzie nacisku politycznego, ograniczające pluralizm i stanowiące bezpośrednie zagrożenie dla wolności słowa – jednego z fundamentów demokratycznego państwa.

Ministerstwo Cyfryzacji zdaje się również zapominać, iż Polska, jako członek porozumienia OECD/G20 Inclusive Framework, zgodziła się powstrzymać rozprzestrzenianie się jednostronnych podatków cyfrowych na rzecz wypracowania globalnego rozwiązania. Wprowadzenie krajowego podatku cyfrowego byłoby wyłamaniem się z tego porozumienia i naraziłoby Polskę na ryzyko podwójnego opodatkowania. Należy pamiętać, iż podatek ten jest również ściśle ukierunkowany na konkretne firmy, w większości amerykańskie. Administracja USA wielokrotnie ostrzegała, iż uważa DST za barierę handlową i może odpowiedzieć cłami odwetowymi. Kraje takie jak Niemcy, Kanada czy Indie wycofują się z tego pomysłu, rozumiejąc ryzyko polityczne i gospodarcze. Działanie w pojedynkę, wbrew globalnym trendom, jest nierozsądne i krótkowzroczne. Co więcej, potencjalne retorsje nie muszą ograniczać się jedynie do ceł. Prezydent Donald Trump zapowiedział również możliwość ograniczenia transferu kluczowych technologii do krajów, które zdecydują się na tę daninę, co w praktyce mogłoby zablokować rozwój tak strategicznych dla Polski obszarów jak sztuczna inteligencja czy produkcja półprzewodników.

Warsaw Enterprise Institute wzywa rząd do natychmiastowego zaniechania prac nad projektem podatku cyfrowego. Zamiast wprowadzać kolejne fragmentaryczne i szkodliwe daniny, Polska powinna skupić się na rzeczywistych reformach:

  1. Uproszczeniu i uszczelnieniu głównych źródeł dochodów budżetowych, takich jak VAT, CIT i PIT.
  2. Efektywnym egzekwowaniu istniejącego prawa w celu zwalczania unikania opodatkowania i transferu zysków za granicę, zamiast wprowadzania drogi na skróty w postaci podatku sektorowego. Ministerstwo Finansów i Krajowa Administracja Skarbowa już dziś dysponują szerokim wachlarzem narzędzi do zwalczania agresywnej optymalizacji podatkowej i transferu zysków za granicę.
  3. Aktywnym uczestnictwie w wypracowywaniu globalnych rozwiązań podatkowych w ramach OECD, które zapewnią równe zasady gry dla wszystkich podmiotów.

Projekt wprowadzenia w Polsce podatku od usług cyfrowych jest politycznym i ekonomicznym błędem, który będzie za sobą niósł trudne do ocenienia koszty, na których Polskę w obecnej sytuacji nie stać. Jest to inicjatywa wadliwa instytucjonalnie, ponieważ podważa fundamenty racjonalnej polityki fiskalnej. Jest błędna ekonomicznie, gdyż jej realny koszt poniosą polscy konsumenci i przedsiębiorcy. Wreszcie, jest to błąd strategiczny, który naraża Polskę na konflikty handlowe i zahamowanie kolejnych inwestycji zagranicznego kapitału, reprezentującego nie tylko sektor cyfrowy.

Idź do oryginalnego materiału