Musisz umieć wykazać, skąd masz pieniądze na zakupy. Inaczej grozi ci choćby 10 tys. zł kary

16 godzin temu
Kupowanie czegoś bardzo drogiego przy małych przychodach to proszenie się o kontrolę urzędu skarbowego. jeżeli mamy dowody na to, iż nasze oszczędności są z legalnego źródła, to nic nam nie grozi. Gorzej jeżeli zarobiliśmy je "na czarno" lub nie mamy żadnych "kwitów". Przekonało się o tym boleśnie pewne małżeństwo, które kupiło nieruchomości i potem musiało dopłacić najwyższy karny podatek w Polsce.


Mowa o podatku od przychodu z nieujawnionego źródła. Wynosi aż 75 proc. od każdej złotówki, której (legalnego) pochodzenia nie jesteśmy w stanie udowodnić. Nie jest to podatek w stylu np. VAT, ale ma charakter sankcyjny. To po prostu kara, która ma przede wszystkim zniechęcić do robienia lewych interesów, ale niektórzy nie mają pojęcia o jego istnieniu.

Podatnik musi umieć udowodnić, skąd ma pieniądze. Inaczej czeka go wysoka kara


"Dziennik Gazeta Prawna" opisał historię małżeństwa, które zakupiło nieruchomości o wartości ponad 320 tys. zł. Transakcjami zainteresował się urząd skarbowy, a para nie była w stanie w przekonujący sposób wykazać, skąd pochodziły ich fundusze. Sprawa trafiła do sądu. Jak seniorzy starali się tłumaczyć?

"Przekonywali, iż przechowywali w domu prezenty po zmarłym w 1977 r. pierwszym mężu kobiety (cztery złote pierścionki oraz ruble i marki jeszcze z czasów NRD). Twierdzili, iż zgromadzili też pieniądze z pracy, którą kobieta wykonywała w gospodarstwie rolnym swoich rodziców przed zawarciem małżeństwa, w latach 60. ubiegłego wieku" – czytamy w artykule.

Nie wiemy, czy tak rzeczywiście było, ale wiemy, iż po prostu nie mieli żadnych dowodów w postaci dokumentów, np. świadectwa pracy. Ponadto sądom, w tym Naczelnemu Sądowi Administracyjnemu, zapewnienia małżeństwa nie pasowały do inflacyjnego spadku wartości pieniądza.

Fiskus początkowo domagał się 17 tys. zł podatku od dochodu z nieujawnionego źródła, ale dyrektor izby administracji skarbowej obniżył tę kwotę do ok. 10 tys. zł.

Sam fakt posiadania pieniędzy np. w formie gotówki w przysłowiowej skarpecie, choćby jeżeli nie mamy żadnych paragonów czy dokumentów, jest w pełni legalny i nie budzi zainteresowania skarbówki. Problem pojawia się w momencie, gdy dokonujemy zakupu, który znacząco przewyższa nasze oficjalnie dochody.

Coraz trudniej ukryć nielegalne źródło dochodu. Skarbówka ma nowe narzędzia


Urząd skarbowy ma wiele sposobów, by dowiedzieć się o naszych wydatkach. Informacje czerpie z ogólnodostępnych baz danych, mediów społecznościowych, a także od innych instytucji (np. banków). Czasem wystarczy donos od "życzliwego" sąsiada lub choćby publiczne chwalenie się nowym nabytkiem na Instagramie.

Co więcej, od 2022 roku Krajowa Administracja Skarbowa ma również możliwość wglądu w nasze konta bankowe bez konieczności informowania o tym. To sprawia, iż możemy nie wiedzieć, iż choćby w tej chwili jest prowadzone wobec nas postępowanie. O ile rzecz jasna są ku temu przesłanki.

Jak uniknąć płacenia 75 proc. podatku? najważniejsze jest staranne dokumentowanie źródeł swoich dochodów. Umowy sprzedaży, pożyczek, darowizn, potwierdzenia przelewów, zaświadczenia o zarobkach czy choćby dowody wygranych w loteriach – to wszystko może stanowić cenny materiał dowodowy. Jak widać, może się to przydać choćby za pół wieku.

W coraz bardziej cyfrowym świecie anonimowość transakcji odchodzi w zapomnienie, a obowiązek wykazania legalności środków spoczywa na podatniku. I jakby tego było mało, już od 2027 roku w całej Unii Europejskiej ma obowiązywać limit płatności gotówkowych do 10 tys. euro, co jeszcze bardziej utrudni życie osobom, które mają coś na sumieniu.

Idź do oryginalnego materiału