Konieczność zapanowania nad rynkiem kryptoaktywów staje się coraz bardziej paląca. Niedawno Ministerstwo Cyfryzacji odmówiło giełdzie zondacrypto możliwości używania aplikacji mObywatel do weryfikacji tożsamości użytkowników. Jak zapewnił szef resortu Krzysztof Gawkowski w czwartkowej rozmowie w Radiu Zet, w kwestii tej konieczne są rozmowy z Komisją Nadzoru Finansowego, która „ma swoje wytyczne”. Zaznaczył jednak, iż takie stanowisko nie oznacza próby stawiania oporu na drodze rozwoju kryptowalut.
Nie trzeba będzie uciekać
Jednak Karol Nawrocki, jeszcze w trakcie kampanii wyborczej – odnosząc się do działalności branży – komentował, iż „Polska musi być miejscem, gdzie powstają innowacje, a nie regulacje”. – Jako prezydent będę gwarantem tego, iż w życie nie wejdą zamordystyczne przepisy, które ograniczą waszą wolność. Zadbam też o to, aby polskie firmy nie musiały uciekać do Czech czy Niemiec tylko dlatego, iż polskie przepisy krępują ich rozwój – zwracał się do inwestujących. Trzeba jednak pamiętać, iż ewentualne próby blokady unijnych rozporządzeń przez głowę państwa członkowskiego będą mocno ograniczone – a Polsce konieczność regulacji narzuca właśnie jedno z nich (przepisy rozporządzenia MiCA w życie weszły już pod koniec czerwca 2023 r.).
Więcej czasu dla przedsiębiorców
W tle tych zapowiedzi ostateczny kształt przybierają przepisy, które znajdą się w polskiej ustawie o kryptoaktywach. Prace nad nią realizowane są od początku ubiegłego roku, teraz zdają się przybierać ostateczną formę. To, co znalazło się w ostatniej, majowej wersji projektu – a pozostało niezmienne – to oddanie kontroli na rynkiem w ręce KNF-u, która zyska m.in. możliwość blokowania rachunków kryptoaktywów, a także drakońskie kary, które grozić będą za złamanie przepisów.
Jednym z głównych punktów spornych były zaś terminy wprowadzenia zmian. Jak komentują prawnicy z kancelarii V4 Group Polska – mec. Dawid Widzyk, mec. Dawid Krzywonos i Jan Jędrzejewski – poprzednia propozycja MF zakładała, iż okres przejściowy w Polsce zakończy się 30 czerwca bieżącego roku. Obecna zaś, iż przedsiębiorcy, po uzyskaniu zezwolenia, będą mogli świadczyć usługi na dotychczasowych zasadach jeszcze przez dziewięć miesięcy od wejścia ustawy w życie.
Zniesiony ma zostać też zakaz udzielania pożyczek w kryptoaktywach. – To może pozytywnie wpłynąć na rozwój rynku w tym obszarze. Zmniejszono także wysokość rocznej wpłaty, którą będą zobowiązani wnosić dostawcy usług w zakresie kryptoaktywów. W nowym projekcie wpłata równa jest kwocie 0,4 proc. średniej wartości przychodów z ostatnich trzech lat, przy minimalnej wpłacie równej 500 euro w złotych. Projekt pozostawia możliwość ustanawiania zabezpieczeń wierzytelności na kryptoaktywach – w formie blokady, zastawu lub zabezpieczenia finansowego – wyjaśniają eksperci.
Dziś „na emigracji”, od jutra pod rygorem
Sceptyczny, co do szykowanych regulacji jest zaś mec. Leszek Kieliszewski z kancelarii Legality. Zauważa, iż dotąd kantory kryptowalut miały problemy choćby z założeniem podstawowego rachunku płatniczego w polskim banku, a teraz – za jednym zamachem – narzuci się im ścisłe reguły. – Przypomina to szukanie rozwiązań dla problemów wydumanych. To trochę tak, jakby wybierać kwiatki do mieszkania, które w tej chwili jest na etapie dziury w ziemi – komentuje adwokat.
W tym kontekście z rezerwą ocenia też przebieg postępowań toczących się przed Komisją. – Wezwany przez KNF świadek musi zeznawać pod rygorem odpowiedzialności karnej, bez możliwości skorzystania z pomocy zawodowego pełnomocnika. Takie zeznania są następnie „na gotowe” przekazane do prokuratur, które formują akty oskarżenia. Zgodnie z projektem ustawy, ta „patologia” zostanie rozszerzona na rynek kryptoaktywów – przewiduje.
Zamknięcie się dla małych i średnich
A jak na próby regulacji reaguje sam rynek? Zdaniem Sławka Zawadzkiego, prezesa platformy kryptowalutowej – firmy Kanga, MiCA to pierwszy tak obszerny zestaw przepisów na świecie, ale „nie jest to dobra wiadomość”. – W praktyce otwiera rynek dla dużych funduszy, banków i korporacji, a zamyka go przed tymi, którzy go stworzyli – małymi i średnimi firmami. Wymagania są kosztowne, procedury skomplikowane, a Polska – zamiast ułatwić wdrożenie – dorzuca jeszcze więcej restrykcji niż sama Unia przewiduje – uważa.
– Od lat walczymy o możliwość legalnego działania, o uczciwe konto w banku, o prawo, które nas chroni – deklaruje prezes Kangi. – MiCA miała być szansą – a wygląda na to, iż może być gwoździem do trumny europejskiej innowacji. Oszuści dalej będą działać poza systemem, a uczciwi znikną – konkluduje.
Ministerstwo Finansów nie odpowiedziało na pytania dotyczące nowej wersji projektu.
Etap legislacyjny: komitet Rady Ministrów