Niemiecki rząd rezygnuje z obniżki podatku od energii elektrycznej, mimo wcześniejszych obietnic i rosnących kosztów życia. Decyzja ta wywołała krytykę organizacji społecznych, które domagają się realnego wsparcia dla obywateli.
Rząd Niemiec zamierza utrzymać jeden z najwyższych w Europie poziomów opodatkowania energii elektrycznej, mimo wcześniejszych obietnic wyborczych dotyczących obniżenia tej daniny do minimum dozwolonego przez prawo UE.
Unijne przepisy określają minimalną stawkę podatku od energii elektrycznej na poziomie 1 euro za megawatogodzinę. Niemcy pobierają jednak dwudziestokrotnie więcej – podatek ten przyniesie w 2024 roku ponad 5 miliardów euro dochodu do budżetu.
Nowa koalicja rządząca zapowiadała początkowo obniżkę, by odciążyć gospodarstwa domowe. Większość przedsiębiorstw została już z tego podatku zwolniona w 2023 roku.
Po politycznych przepychankach między chadekami (CDU) a socjaldemokratami (SPD) rząd ogłosił jednak, iż na razie nie ma przestrzeni fiskalnej na realizację tych planów.
Tymczasem koalicja już zadeklarowała zaciągnięcie dodatkowego długu publicznego w wysokości 500 miliardów euro, z czego jedna piąta ma zostać przeznaczona na transformację energetyczną. Nie wiadomo więc, kiedy można spodziewać się realizacji wcześniejszych zapowiedzi.
Michaela Engelmeier, szefowa stowarzyszenia społecznego SoVD, określiła wycofanie się z obniżki podatku jako „fatalny sygnał”. Jak powiedziała agencji dpa, konsumenci potrzebują „odczuwalnej ulgi”.